Jeszcze rok temu powszechne było stwierdzenie, że wszystko, co zostanie opublikowane w sieci, pozostanie w niej na zawsze. Właściwie większość z nas żyje w takim przekonaniu do dziś i zanim udostępni swoje zdjęcie, filmik, opinię, zastanowi się kilka razy, jakie mogą być tego konsekwencje. Oczywiście warto to przemyśleć, bo usunięcie niepożądanych informacji wcale nie jest takie proste, ale mimo wszystko możliwe.
Tak zwane prawo do bycia zapomnianym (right to be forgotten) zostało ustanowione 13 maja 2014 przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i upoważnia każdą osobę do zażądania usunięcia jej imienia i nazwiska z wyszukiwarki. Wszystko to za sprawą pewnego Hiszpana, który zgłosił się do Google z prośbą o usunięcie z sieci informacji dotyczących licytacji jego domu, na którą został wystawiony za nieuregulowane należności w zakładzie ubezpieczeń społecznych. Właściciel domu podkreślał, że zaległość została już dawno spłacona, a widoczna w sieci informacja dotycząca licytacji jest nieaktualna i nie ma żadnego znaczenia. Oczywiście w pierwszej kolejności przedsiębiorstwo odmówiło jej usunięcia, ale Hiszpan postanowił walczyć dalej, w konsekwencji czego sprawa trafiła do sądu, a swój finał miała w Trybunale Sprawiedliwości, który zdecydował, że każdy ma prawo do zniknięcia z Internetu w przypadku, gdy wyniki wyszukiwania kierują do niepełnej, nieprawdziwej lub nieaktualnej informacji na temat danej osoby.
Obecnie na oficjalnej stronie Google służącej do składania wniosków o zniknięcie z Internetu możemy przeczytać – „Jeśli natrafisz w Google na treści mogące naruszać prawo, poinformuj nas o tym, byśmy mogli uważnie sprawdzić dany materiał i rozważyć jego zablokowanie, usunięcie lub ograniczenie dostępu do niego.” i obejrzeć krótki filmik instruktażowy:
Zgłaszając skargę, do wyboru mamy kilka kategorii, które dotyczą usług dostarczanych przez Google:
Jak podaje Newsweek, po niespełna pół roku (od 29 maja do października 2014) Google odebrało 144 907 wniosków o usunięcie 497 507 linków, a firma przychyliła się do 170 506 z nich. W tym okresie z Polski wpłynęło 14 586 próśb, czego efektem było usunięcie 3 657 linków. A jak dane te wyglądają dziś? Na stronie Google możemy sprawdzić, że od kiedy prawo do bycia zapomnianym weszło w życie, łącznie odebranych zostało 350 435 wniosków z całego świata z prośbami o usunięcie linków z wyszukiwarki, z czego usuniętych zostało 41,2% (443 545) adresów URL.
Źródło grafiki (tej i kolejnych): Newsweek
W Polsce natomiast sytuacja wygląda następująco:
Jeżeli chodzi o statystyki ogólnoświatowe, Google podało również domeny, z których zostało usuniętych najwięcej adresów URL. Na pierwszym miejscu podium znalazł się Facebook (10 000 usuniętych adresów), na drugim domena profileengine.com, a na trzecim groups.google.com Co ciekawe, w pierwszej dziesiątce znalazły się również Google+, YouTube i Twitter.