Wróć do listy wpisów
Blog o social media
Agencja SEO i SEM > Blog > Zwierzęcy influencerzy, czyli łapki w górę

Zwierzęcy influencerzy, czyli łapki w górę

Zwierzęcy influencerzy, czyli łapki w górę

Like, follow, share, like, follow, share. Życie influencerów nie jest łatwe… Od ciągłego trzymania telefonu w ręku można się uzależnić, nie wspominając o konieczności zachowania wzmożonej uwagi w przestrzeni publicznej. Ale dość tej ironii – choć trzeba przyznać – nieco prawdziwej. Wśród internetowych liderów opinii – różnego typu twórców – blogerów, vlogerów, coachów czy dziennikarzy, pojawiają się również… zwierzęta. Kim są tzw. pet influencerzy? Których warto obserwować, żeby polepszyć sobie humor? O tym poniżej kilka słów ode mnie. No dobra, może trochę więcej niż kilka!

Zmiany na Instagramie – dzieje się

Rozważając o Instagramie, nie można pominąć jednej palącej kwestii. Mianowicie zapowiada się, że już niebawem liderzy internetowej opinii będą mieli jeszcze trudniej. Serwis z portfolio Marka Zuckerberga od kilku miesięcy aktywnie walczy z fake kontami i kupowaniem followersów – przede wszystkim z krajów arabskich, azjatyckich czy też Turcji – z czym każdy marketingowiec robiący audyt profili dla swojego klienta zapewne miał do czynienia chociaż raz. Niestety, nadal wiele osób myśli – im więcej, tym lepiej, pomijając jakość. Żeby tego było mało, podczas przeglądania feeda na Insta mamy nie widzieć liczby „serduszek”, które otrzymało dane zdjęcie czy film. Powiało grozą. Ale czy instagramowym zwierzakom zmieni się postrzeganie świata? Myślę, że nie!
Tymczasem postaram się przejść do sedna – z czym często miewam problemy. W końcu jak ktoś, kto przez lata był także copywriterem, gdy może opowiedzieć jakąś historię, zrobi to zwięźle? ????

Mniej social, bardziej media

Media społecznościowe coraz częściej stają się hubem informacji – są agregatorem treści, zatracając wartość komunikacyjną, która w zamyśle – i w praktyce przez pewien czas – była główną ideą ich działania. Tak, jak dla wielu osób Facebook jest czytnikiem RSS, Messenger zastępuje SMS-y i telefony, tak i Instagram stał się miejscem, który bardziej jest media niż social. Dobra, ale nie zamierzam zanudzać metodologicznym podejściem – socjologicznymi analizami czy pojęciami znanymi z wykładów z komunikacji na studiach humanistycznych. Krótko – w internecie coraz mniej interesują nas posty znajomych. Często mamy ich po prostu dosyć (z pozdrowieniami dla introwertyków!) lub po prostu wiemy, że content (pisałem o nim ostatnio), który udostępniają, jest sprzeczny z rzeczywistością. W końcu, jak to mówił Dr House – everybody lies. Na Instagramie śledzimy trendy modowe, podglądamy gwiazdy – ulubione zespoły muzyczne, piłkarzy, czy… po prostu codzienność influencerów. A co sprzedaje w internecie? Można się z tego śmiać i ironicznie komentować, ale – słodkie kotki i psy nie tylko szybko zdobywają serca i share’y na memach, ale również mogą być szansą na zdobycie popularności przekładającej się najczęściej pozytywnie na stan konta ich właścicieli. I są przy tym zdecydowanie bardziej autentyczne.

Sprawdź również: Jak zdobyć followersów na Instagramie?

Pet influencerzy to niezwykle wdzięczny temat

Mało kto nie jest w stanie uśmiechnąć się na widok zdjęć golden retriverów przybijających sobie piątki, filmików z papugami, które – bezczelnie – psują wymyślne budowle z plastikowych kubków i klocków czy miniaturowych jeży z zadowoleniem wypisanym na ryjkach od ucha do ucha. W tym wpisie chciałbym skupić się na moich ulubieńcach, może mniej znanych, ale tych, którzy mają „to coś” w sobie i skradły moje serducho. W końcu o Jiffpomie z 9 milionami obserwujących, który zagrał w teledysku Katy Perry, Grumpy Cacie, czy mopsie Doug the Poug (który na przykład „wydał”… książkę), jest tysiące wpisów nie tylko w polskiej części sieci. Zwierzęta obecne w socialach mogą nawet wygrać nagrodę Best Animal w ramach plebiscytów Shorty Awards oraz mają swój PetCon w Nowym Jorku na wzór np. Comics Conów! Przy okazji, pomyślcie, że 10-15 lat temu ktoś powiedziałby Wam, że w 2019 roku konto psa – rasy szpic miniaturowy – będzie obserwować ok. 5 razy więcej osób niż łącznie jest wszystkich mieszkańców Warszawy, a także więcej niż cała ludność (!) w takich krajach jak Bułgaria, Dania, Finlandia czy Słowacja. ????

To co, zaczynamy!

@wieska_my_life_after_adoption

Psinfluencerka w każdym calu. #globterrierka i #dżakrasellkundel – takimi hashtagami wita nas Wieśka, wiecznie głodna i zazdrosna, 6-letnia mieszkanka Warszawy adoptowana przez aktorkę Zofię Zborowską. Codzienne stories rozpoczynające się od znanego i lubianego wśród obserwujących: „Drodzy Folołersi!” przybliżają śledzącym profil perypetie z życia rodzinnego opiekunów Wiesławy: siatkarza Andrzeja Wrony i wspomnianej wcześniej Zofii – oczywiście z perspektywy psiaka. 43,5 tysiąca obserwujących nie jest w „internetach” liczbą imponującą, ale w tym przypadku nie o to chodzi. Wieśka opowiadająca o swoim „związku” z Anżejem i ciągle denerwującą ją Hłanitą. To must-see dla wszystkich lubiących humor z przymrużeniem oka, którzy choć raz w życiu… dubbingowali swojego czworonoga. Zobaczycie sami, to zrozumiecie, co mam na myśli.

Pełen spontan, ogromny luz, a jednocześnie cały storytelling na piątkę z plusem. Mnie się podoba – lubię akcje, które w plastikowym świecie internetu nie są wymuszone, powstały ze zwykłej „zajawki” i chęci podzielenia się ze światem po prostu czymś fajnym. Oczywiście Wieśka, jak to prawdziwy influencer, od czasu do czasu robi unboxingi, rozdaje rabaty od modnych marek, czy poleca różne ciekawe miejsca. Zdarza się, że wspiera akcje charytatywne, do których śmiało można dołączyć. Tym bardziej warto nie przegapić jej profilu!

@eurosaurus

Nie wiem, czy Jack Russell Terriery mają to do siebie, że oprócz nieograniczonych pokładów sił i możliwości biegania za piłkami do tenisa przez kilka godzin, również świetnie wypadają na Instagramie, ale to kolejny pies tej rasy, który znajduje się w moim zestawieniu. Oryginał – chyba nie do podrobienia. Kojarzycie reklamę Pedigree, w której psy mają ludzkie zęby? No tak, trochę creepy. Ale w przypadku Euro – bo tak wabi się opisywany jegomość z Tajlandii – psi uśmiech wskakuje na zupełnie inny level. To marka sama w sobie!

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Hi ^^

Post udostępniony przez euro&family (@eurosaurus)

Myślę, że nie mam nic więcej do dodania, niż zachęcić Was do jego obserwowania – nie pomylę się, jak stwierdzę, że część z Was będzie oczarowanych i nie oderwie się od scrollowania profilu. Tylko nie zapomnijcie wrócić do mojego artykułu. ????

@henrythecoloradodog

Choć nazwa profilu wskazuje na to, że jego głównym bohaterem jest wyłącznie jeden futrzak wabiący się Henry, oczom followersów ukazuje się również… kot, Baloo. W przypadku tej dwójki powiedzenie, a właściwie mit, że dogadywać się jak pies z kotem oznacza wyłącznie kłopoty, mnóstwo problemów i kompletny komunikacyjny chaos, nie ma zupełnie przełożenia w rzeczywistości. Henry i Baloo razem zwiedzają świat, podczas podróży ufają swoim uroczym nosom, tulą się pod kołdrą, gdy robi się zimno, a co najważniejsze na Instagramie – świetnie pozują do zdjęć. Przygody tej dwójki doceniło nawet BBC czy Huffington Post.

Zarówno Henry, jak i Baloo, zostali adoptowani. Cynthia i Andre – ich opiekunowie – mieli nadzieję, że zwierzaki pokochają się tak mocno, jak oni darzą ich swoją „rodzicielską” miłością. Jak widać na zdjęciach – chyba się udało! Oprócz uroczych psa i kota na fotografiach odnajdziecie przepiękne górskie oraz leśne kadry, które wpadną w oko nawet miłośnikom wylegiwania się na plaży. Henry i Baloo współpracowali m.in. z marką produkującą odzież przeznaczoną do sportów wyczynowych oraz firmą dostarczającą akcesoria turystyczne dla profesjonalistów. Wizerunek odkrywców przemyślany od A do Z!

@wat.ki

Watson, Kiko i… London. Dwa wspaniałe golden retrievery, które podobnie jak Henry z Baloo, zwiedzają różne zakątki globu – wraz z przeuroczym jeżem pigmejskim. Psiaki udowadniają na każdym ze zdjęć, że oprócz bycia najlepszymi przyjaciółmi człowieka, mogą być nimi również dla siebie. Jak to w rodzinie – wiele można wybaczyć, dlatego maleńki London ląduje na przykład na głowie Watsona, aby na innej fotografii z kolei pozować w miniaturowej czapce zimowej z pomponem, zgarniając dla siebie cały fame i bycie cool.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

When the family photo doesn’t come out the way you wanted ????

Post udostępniony przez ᴡᴀᴛsᴏɴ ᴀɴᴅ ᴋɪᴋᴏ (@wat.ki)

Wśród tego oryginalnego trio od czasu do czasu pojawia się również kot Harry, który zdecydowanie preferuje wylegiwanie się na domowym łóżku albo na miękkim futrze psich braci niż zdobywanie świata oraz pobudki w namiocie. I – jak to przedstawiciel swojego gatunku – wręcz gardzi kąpielami. Watson, Kiko i London współpracowali z wieloma markami, w tym m.in. promując karmę, nowy serial telewizyjny w USA, akcesoria dla zwierząt, odzież, czy nawet artykuły do wyposażenia wnętrz. Można? Można!

@juniperfoxx

Macie po 10-15 lat, wchodzicie do domu i mówicie: “Mamo, a może weźmiemy do siebie lisa?”. Część z mam wybuchnęłaby śmiechem, z kolei inne zapytałyby, dlaczego jako nieletni spożywamy alkohol, a zapewne znalazłyby się także panie, które byłyby kompletnie zdezorientowane. Jednak – jak udowadniają pani lis – Juniper i pan lis – Pig (uwaga, nie pomyliłem się, nie chodzi o świnkę) – można być udomowionym przedstawicielem tego gatunku. Lisy świetnie dogadują się z psami, a nawet szynszylami. Bo w sumie – dlaczego by nie? ????

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Happy-Faced Furry Fairies ????‍♀️

Post udostępniony przez J U N I P E R & F I G (@juniperfoxx)

Urzekające rudzielce obezwładniają uśmiechami, a także pozują z brzuchami do góry – w końcu kto nie lubi drapania? W dodatku, żeby było mało, mają swój sklep internetowy, w którym bez problemu można kupić bluzy z ich podobiznami, pocztówki, a nawet obrazy wykonane łapkami. Zwariowane, ale i niepowtarzalne! Jednak ich życie z ludźmi nie było kaprysem – lisy zostały uratowane z ferm, nigdy nie żyły w dzikim środowisku i co więcej – nawet nie są do niego przystosowane. Koniec końców – chyba mają fajnie, nie?

Zmiany, zmiany, zmiany

Jeszcze do niedawna influencerem stawało się w sposób naturalny – dzięki popularności zdobywanej przez aktywne grono odbiorców – niepotrzebne skreślić – zafascynowanych, po prostu lubiących, czy też ceniących danego twórcę. Teraz – często – wystarczy mieć po prostu dobre ciało, pieniądze („wyhodowanie” konta na botach czy kupionych polubieniach nie należy obecnie do najtrudniejszych), albo po prostu… kaprys. Sam znam młode osoby, które po zadaniu pytania: Kim chcesz być, jak dorośniesz? Nie odpowiadają – lekarzem, prawnikiem, czy chociażby strażakiem, a… influencerem. Między innymi czworonogów o to zapytać się nie da – ale wielu z nich i tak stało się gwiazdami internetów.
Nie będę ukrywał, że mój ranking do obiektywnych nie należał – bo w sumie w taką wizję świata nie wierzę. Ponadto należę do tej części ludzi, która woli psy od kotów, więc tych pierwszych znalazło się w powyższym wpisie więcej. Ale kto wie, może dzięki mniej znanym profilom, które wskazałem, #teamcats przestanie być aż tak konserwatywny! ????
Pozdrówcie ode mnie swoje zwierzaki. Pamiętajcie – traktujcie je najlepiej, jak możecie, a ich miłość wróci do was z podwojoną siłą.