Przed jednym z kwietniowych weekendów dział handlowy zebrał się w jednej sali, by dzięki szkoleniu podnieść swoje kompetencje w kontaktach z największym kapitałem każdej firmy, czyli klientami.
Dwudniowe spotkanie z coachem nie było typową „bajką o pieprzu i dżemie” (nieznających tej bajki odsyłam do Google). Wręcz przeciwnie, nikt się nie nudził. Co chwila dostawaliśmy nowe i coraz bardziej zaskakujące zadania…
Nawet najdziwniejsze z nich, po podsumowaniu spotykały się z chóralnym „ahaaa!”, gdy w końcu uświadamialiśmy sobie, kto w naszej codziennej pracy gra rolę obcej wioski, a kto przybysza zza rzeki; kto jest Jackiem Sparrowem, a kto kapitanem Barbossą; kto jest giełdą, a kto producentem :) Ba, układaliśmy nawet puzzle!
Dzięki tak kreatywnemu coachowi, za każdym razem uczyliśmy się czegoś nowego, a nierzadko utrwalaliśmy znane już nam, dobre nawyki, którym do tej pory nie potrafiliśmy nadać nazwy.
Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że całą zdobytą wiedzę będziemy teraz mogli jeszcze efektywniej wykorzystywać w praktyce. Od tej pory będziemy zadawać bardziej precyzyjne pytania, jeszcze lepiej doradzać i co najważniejsze, jeszcze lepiej rozumieć potrzeby naszych klientów, dzięki czemu skutecznie dostosujemy nasze możliwości do ich oczekiwań.